No i mamy to… Jest nowe rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom, z dnia 26 lipca 2016 r. Przyszła „dobra” zmiana. Celem było podobno uproszczenie przepisów i przyznam, że niektóre zapisy nie były do końca jasne, inne zbyt restrykcyjne, niemniej wprowadziły bardzo wiele korzystnych zmian. Po roku obowiązywania, stały się też dla każdego czytelne, a wręcz pomocne.
Co zmienia nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia w żywieniu zbiorowym?
W stosunku do tego, co znalazło się w projekcie, po konsultacjach społecznych, w których czynnie brałyśmy udział (wysyłając między innymi dwa pisma do Ministerstwa Zdrowia), i tak mamy duży progres. I cieszy mnie, że konsultacje przyniosły jednak kilka pozytywnych zapisów. Na szczęście pozostawiono (częściowo) podstawowe zasady zdrowego żywienia dzieci, pomagające ułożyć odpowiedni jadłospis, takie jak:
- co najmniej 2 porcje produktów mlecznych – podstawowe źródło wapnia. Niestety o ile poprzednie rozporządzenie regulowało jakie to powinny być produkty, tu nie ma o tym słowa. A zatem witajcie jogurty cukrowe! Hip hip hurra, na cześć producentów, którzy wciąż będą mogli ładować śmieciowe jedzenie dzieciom. Najgorsze jest to, że placówki w dużej mierze przystosowały się i robiły prawdziwie owocowe jogurty na miejscu, ale czy ten trend się utrzyma? Łatwiej i często takiej kupić jogurt cukrowy z aromatami i barwnikami, niż robić samodzielnie. Skoro sam Minister Zdrowia wprowadza taką zmianę, to czemu utrudniać sobie życie? Zalecamy by używać naturalnych produktów mlecznych.
- co najmniej jedna porcja z grupy mięso, jaja, orzechy, nasiona roślin strączkowych – czyli inne niż nabiał źródło białka.
- warzywa lub owoce w każdym posiłku – tu zlikwidowano zapis o 3 surówkach w tygodniu. Zgadzam się, że było to dużo biorąc pod uwagę okres jesienno-zimowy, kiedy mamy mniejszy wybór świeżych warzyw i owoców. Jednak brak takiego zapisu może spowodować, że surówek będzie bardzo niewiele. W końcu dzieci „nie lubią”. Zniesiono również zakaz słodzenia, ograniczenie solenia. Nie trzeba już czytać etykiet i sprawdzać zawartości soli np. w kukurydzy z puszki, jest dozwolona.
- co najmniej jedna porcja produktów zbożowych w śniadaniu, obiedzie i kolacji – jakich? Brak jakichkolwiek regulacji. A zatem witajcie wyeliminowane niedawno cukrowe płatki śniadaniowe! Czekoladowe, miodowe… zdrowe 30% cukru na udany początek dnia. Dzieci zaczęły jeść naturalne płatki z dodatkiem owoców, czy owoców suszonych, ale przecież nie było to wsmak producentów śmieciowych kulek i innych produktów śniadaniowych! Na tym zarabia się więcej, bo cukier jest tani, a cukrowe kulki już swoje kosztują! Zachęcamy do używania wyłącznie naturalnych płatków i kasz. Można w kółko podawać ziemniaki i makaron… Czy znowu „nie lubiane”- czytaj nie znane- kasze będą często gościły na stołach? Mam wątpliwości… Pamiętaj, że urozmaicenie jest podstawą zdrowej diety.
- raz w tygodniu ryba – podstawowe źródło cennych omega-3 i witaminy D.
- nie więcej niż 2 potrawy smażone w tygodniu, to udało się zachować 🙂 Nie ma ograniczenia, czy będzie to potrawa mączna, czy mięsna, rybna.
Nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia puszcza w niepamięć całą resztę zdrowych zaleceń. Zarówno dzieci, jak i rodzice i osoby odpowiedzialne za żywienie mogą się poczuć skołowane – tyle zmian i po roku odwrót? Po co było całe to zamieszanie?
A co ze słodzeniem?
Sama nie zgadzałam się z zapisem o słodzeniu napojów wyłącznie miodem – posłodzenie gorącego napoju miodem nic nie zmieniało, bo jego właściwości giną w temperaturze powyżej 40 stopni. Jednak, jako że miód jest droższy, używano go mniej. Zabronione było słodzenie surówek, musów owocowych, a także kompotu. Teraz można słodzić wszystko bez ograniczeń, a napoje jak herbata czy kakao jedynie 2 łyżeczkami cukru! 2 łyżeczki cukru na szklankę napoju dla 2,5 latka w przedszkolu, brawo. Biorąc pod uwagę, że dziecko wypije herbatę i kompot – już przekroczy dzienną maksymalną dawkę cukru wg WHO (Światowej Organizacji Zdrowia). Cukier w diecie dziecka powinien być mocno limitowany, (najnowsze zalecenie WHO mówi o 5% energii z cukru, dla przedszkolaka średnio 17,5 g, czyli 3,5 łyżeczki) a niestety nawet w pozornie zdrowej diecie znajdzie się go mnóstwo.
Zniknęły zapisy dotyczące jakości produktów podawanych w placówkach. To oznacza otwartą drogę również dla kremów „czekoladowych”! Przecież krem składający się w przeszło 50% cukru zmieszanego z olejem palmowym (z marnym dodatkiem kakao i orzechów) to najlepsze, co można dać dziecku!
Nie zapominajmy jednak o podstawowej rzeczy: żywienie musi odbywać się zgodnie z normami. Norma przewiduje maksymalnie 10 % z cukru dziennie, czyli maksymalnie 35 g, ok. 7 łyżeczek dziennie – w tym cukier dodany w płatkach śniadaniowych, jogurtach cukrowych i innych marnej jakości produktów – nie tylko to co dodamy do napojów 🙂 W przedszkolu zatem maksymalnie 4,5 łyżeczki łącznie, oczywiście im mniej, tym lepiej.
No i można „zdrowo” solić, „zdrowo”, czyli ile wlezie! Nie jakąś tak solą morską, sodowo-potasową… Zwykłym chlorkiem sodu, którego nadmiar w diecie jest bezpośrednią przyczyn chorób układu krwionośnego. Po co brać pod uwagę, że do ograniczenia solenia dzieci łatwo się przyzwyczajają. Czy to, że smak odczuwany przez dzieci jest inny niż odczuwany przez dorosłych? Nieważne. Nauczymy dzieci słonego jedzenia i z takimi preferencjami wejdą w dorosłość. Wystarczy przypomnieć, że dzienna dawka soli dla przedszkolaka nie powinna przekroczyć 3 g, czyli pół łyżeczki. Tyle znajdziemy w niejednym śniadaniu: kanapka (0,5 g) + parówka (1 g) + sałatka z pomidora i ogórka kiszonego (1 g). Nie mając soli w ręku dziecko zjada 2,5 g soli na śniadanie.
Biorąc pod uwagę, że dzieci spożywają w przedszkolu większość posiłków, oraz to, że otyłość już wśród najmłodszych dzieci jest bardzo powszechnym zjawiskiem powinniśmy naprawdę zadbać o to, by jadły zdrowo.
Jednocześnie widnieje zapis, że stosowane środki spożywcze muszą być podawane zgodnie z zasadami prawidłowego żywienia dzieci, wynikającymi z norm żywienia… Widać tu brak logiki. Już wkrótce rozwiniemy temat.
Jak wygląda patriotyzm po polsku?
Nie o zdrowie tu chodziło, a chyba o wsparcie procentów śmieci dla dzieci… i to się udało. Zacznijmy od tego, kto zajmował się owym rozporządzeniem. Naturalnym wydawać by się mogło, że Parlamentarny Zespół ds. Organizacji Ochrony Zdrowia, Parlamentarny Zespół ds. Dzieci, czy Parlamentarny Zespół ds. zdrowia publicznego… otóż nie! Bo nie o zdrowie tu chodziło! Rozporządzenie, które weszło w życie 1 września 2015 r. wprowadziło wiele zdrowych zaleceń. Dlaczego zatem je zmieniono, po roku, kiedy już nowe zasady przestały być nowe i „straszne”? Bo to jest Polska! Zmiana władzy = zmiana rozporządzenia.
Kto zatem zajmował się nowym rozporządzeniem i „naprawianiem błędów”: Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Tak! Niestety pani poseł, z którą miałam okazję rozmawiać, była przekonana, że idzie dobra zmiana i że w końcu powróci normalność… Niestety na moje pytanie co konkretnie nie podobało się Pani poseł w obecnym rozporządzeniu, zapadła martwa cisza.
No cóż, o czym tu rozmawiać, jeśli ktoś krytykuje coś, czego nie zna… No ale były doniesienia medialne… Później przedstawiałam swoje argumenty i w rozmowie wyszło, kto pracuje nad nowym rozporządzeniem.
Wspieramy producentów żywności, również wątpliwej jakości: jogurtów cukrowych (owocowych z nazwy), kremów z cukru i oleju palmowego, cukrowych płatków śniadaniowych i innych niekoniecznie wysokiej jakości produktów, którymi zalany jest rynek. No i oczywiście drożdżówek, dla wsparcia cukierni.
Dzięki temu dbamy również o:
- kształtowanie niezdrowych nawyków żywieniowych wśród dzieci i przyzwyczajanie kubków smakowych do mocno słodkich (i słonych) rzeczy
- kształtowanie przyszłych konsumentów, również kupujących śmieciowe jedzenie, bo cukier uzależnia
- otyłość społeczeństwa
- praca dla lekarzy – w końcu większość obecnych chorób to choroby zależne od diety: tu kłania się cukier, sól, tłuszcze trans, których jemy całe mnóstwo, często nieświadomie
- dobre prosperowanie aptek – a jak się leczyć jeśli nie drogimi lekami? Przecież nie odpowiednim jedzeniem…
- poczucie społeczeństwa, że poprzednio wprowadzone zmiany to była porażka i nie warto się tym przejmować – zatem kupujmy śmieci dla dzieci… To była przesada, czas na słodko-słoną normalność – na niezdrowie!
I chyba brak mi słów… Nadzieja jednak umiera ostatnia. Z pewnością będziemy dalej wspierać całą mocą zdrowe żywienie w placówkach niezależnie od kłód rzucanych pod nogi.
Jestem jednak przekonana, że osoby odpowiedzialne za żywienie nauczyły się przez miniony rok tak wiele, że nie będą wracać do niezdrowych zwyczajów 🙂 Dodatkowo rodzice widząc powrót śmieciowego jedzenia do placówki mają prawo reagować. Tak, czytajmy jadłospisy i nie bójmy się powiedzieć nie.
Przeczytaj również o tym co można sprzedawać w sklepikach i jakie zmiany nastąpiły napiszemy więcej już wkrótce. Mogę tylko powiedzieć, tak, drożdżówki wracają, ku uciesze ich producentów! Dzieci, które zaczęły jeść zdrowe kanapki, znów będą miały wybór! Zdrowa kanapka czy słodka drożdżówka? Biorąc pod uwagę zwyczaje żywieniowe wielu dzieci wybór nie koniecznie będzie po zdrowej stronie mocy…
Polub nas na Facebooku, by codziennie otrzymywać porcję zdrowych wiadomości, przepisów i porad o żywieniu dzieci 🙂
Być może zainteresuje Cię również jak wygląda żywienie zbiorowe od środka 🙂
Zapoznaj się z ofertą szkoleń dla intendentów.
Możesz skorzystać z bezpłatnego szablonu do wyliczenia normy średnioważonej na energię dla Twojej placówki.
Aleksandra
Akurat wg ostatnich badań sól jest niezdrowa, owszem, ale TYLKO dla osób z nadciśnieniem. Jako taka jednak nie jest niezdrowa. Co więcej- jej nadmierne ograniczanie jest właśnie niezdrowe, właśnie dla układu sercowo- naczyniowego.
Anna Patrzałek
Chętnie przeczytam wyniki badań, które sugerują, że spożycie 10 g soli dziennie przez dzieci wyjdzie im na zdrowie.
jaro
Z tego co jest napisane w tym artylule,to nie ma mozliwości ograniczenia spożycia soli przez dzieci,gdyż jej ilość w spożywanych posiłkach , już bez jej dodatku , jest wystarczająca…
Anna Patrzałek
Dlatego warto maksymalnie ograniczyć dosalanie i korzystać z produktów maturalnych. Spożycie wędlin, a zwłaszcza parówek powinno być mocno ograniczone i nie powinno to być podstawą diety. Niestety produkty wysokoprzetworzone zawierają duże ilości soli ukrytej, stąd tak wysokie jej spożycie.
Iza
Droga Aleksandra sól znajduje się naturalnie w wielu owocach i warzywach. Jeśli jesz np. pomidory to przyswajasz zbilansowana ilość soli, nie trzeba dodatkowo solic. Pozdrawiam
Anna Patrzałek
W pomidorach mamy dużo potasu 282 mg/100 g, podczas gdy sodu tylko 8 mg. Potas działa antagonistycznie do sodu 🙂 Zwykłej soli (NaCl), a zatem źródła sodu, którego nadmiar jest szkodliwy duże ilości znajdziemy w wędlinach, serach żółtych, serkach do smarowania (nie zwykłym twarogu) i innych produktach wysokoprzetworzonych. Także w rybach z puszki, czy wędzonych.
Sylwia
A przeciwzbrylacz też jest zdrowy?
Ludwika
No niestety nóż się w kieszeni otwiera. Niektóre przedszkola i tak po ambitnym i zdrowym starcie wydeptały sobie własne ścieżki do omijania zdrowych nakazów, ale teraz już nie ma czego zbierać…
Budujaca Mama
Ja powiem, że w naszym przedszkolu mocno walczyłam, by poprzednie rozporządzenie w ogóle respektowano. Teraz, kiedy nie ma czego respektować, znów, to jestem zdruzgorana i? Mam tylko nadzieję, że nowe rozporzędzenie do szkoły po prostu nie dotrze 😛
A jeśli nie, serio, zrezygnuję ze śnuadań i podwieczorków w placówce
Szymon
http://dziennikustaw.gov.pl/D2015000125601.pdf
Dla chętnych, proszę przeczytać Rozporządzenie i zestawić z „interpretacją” Autorki.
Anna Patrzałek
To jest poprzednie rozporządzenie, zgadzałam się z nim… Może sama wprowadziłabym pewne zmiany, ale nie takie… Pisałam o tym dokładnie w liście kierowanym do Min. Zdrowia. Jak napisałam, jest lepiej niż zakładał projekt, ALE… A na czym polega „moja interpretacja”, jeśli byłby Pan skłonny rozwinąć myśl?
Maciej
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20160001154
Dla chętnych link do nowego Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 lipca 2016 r.
Szymon
http://dziennikustaw.gov.pl/D2016000115401.pdf
to jest dokument „nowy”
Anna Patrzałek
Zgadza się, zauważyłam, że podany link nie działał, dziękuję.
daria
Czy te zalecenia tycza się również żłobków?
Anna Patrzałek
Niestety nie. Ani to, ani poprzednie rozporządzenie nie dotyczyło żłobków.
daria
Czyli nie ma żadnych uregulowań prawnych dotyczących karmienia w żłobkach? Straszne ale teraz nie dziwi mnie czemu na dzień dziecka dzieci w wieku do lat 3 dostały czekoladę…
Mimi
Niestety jest to mocno zalamujące jednakże wiem też, że wielu dyrektorów wielkopolskich szkół i przedszkoli wiedząc, że ustawa może się zmienić już w ubiegłym roku deklarowało (na Konfrenecji Zdrowy Uczeń), że skoro już zmienili menu na zdrowsze nie zamierzają wracać do starych nawyków żywieniowych. I oby takich świadomych dyrektorów było jak najwiecej w całej Polsce! A i my rodzice mamy moc! 🙂
Anna Patrzałek
Mam taką właśnie nadzieję 🙂 Z pewnością wielu mądrych dyrektorów nie zmieni tego, co dobre 🙂 Pozwolą sobie co najwyżej bezproblemowo korzystać z np. kukurydzy z puszki, która w zimie pomaga urozmaicić jadłospis. Niestety będzie też wielu, którzy z radością wrócą do złych zwyczajów… Ci mądrzy już przed wejściem rozporządzenia nieźle dawali sobie radę 😉 Oby społeczeństwo mądrzało… Nadzieja w edukacji!
Justyna
Piszecie o tym jak szkodliwy jest cukier. I dobrze. Ale syrop glukozowo fruktozowy jest o wiele bardziej szkodliwy od zwykłego cukru.
Anna Patrzałek
Jest bardzo szkodliwy, jest gorszy niż cukier. W kontekście rozporządzenia piszemy o cukrze, bo w placówkach używa się cukru. Rzeczywiście mogą się pojawić również inne produkty słodzone przez producentów syropem glukozowo-fruktozowym 🙁
Anonim
Gdzie mogę znaleźć w internecie ta ustawę?
Anna Patrzałek
Link znajduje się na początku artykułu: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20160001154
Angelika
Przedszkola które miały swoją kuchnię może i respektowały zdrowe żywienie, ale większość przedszkoli w obrębie mojego miasta korzysta z cateringu…a tu przepisy niestety nie są tak restrykcyjne jak dla placówek w których jest własna kuchnia.
Anna Patrzałek
Przepisy obowiązywały takie same, niemniej wiem z doświadczenia, że ich realizacja była różna. Cateringi to najtrudniejszy temat i tam na wszelkie zmiany trzeba naprawdę dużo energii… Pamiętajmy jednak, że popyt kształtuje podaż – na razie spora część rodziców oczekuje, że dziecko zje, co – nieważne. Stąd tak wielki bojkot poprzedniego rozporządzenia, rozdmuchiwany przez media. Świadomi rodzice i ich zaangażowanie jest najważniejsze 🙂 Oby było tylko lepiej!
MONIKA
Ciekawy artykuł i wszystko co jest napisane, proszę mi powiedzieć co w tych czasach mamy zdrowe tak naprawdę wolne od chemii którą jesteśmy faszerowani . We wszystkim znajdziemy coś nie zdrowego. Proszę mi powiedzieć czym pani karmi swoje dzieci lub czym karmiła by siebie . jestem przeciwniczką cukru, soli i sztuczności ale tez wiem że tego się nie uniknie. pisze pani o zdrowych jogurtach które sami przygotowujemy a jednak by je przygotować muszę kupić wszystkie produkty. truskawki czy inne owoce które są nawożone sztucznymi środkami ,nabiał który jest pasteryzowany i całą resztę. brak słów . Warzywa i owoce są pryskane konserwantami. Pieczywo jest przygotowywane do mrożenia a potem wypiekane. Jeśli nawet sami coś uprawiamy to nasze gleby są już tak zatrute że wszystko i tak przenika do naszych warzyw.
Anna Patrzałek
Niestety jest tu wiele przykrej prawdy 🙂 W dzisiejszych czasach trudno zupełnie ominąć chemię. Da się jednak zminimalizować jej ilość w naszej diecie.
Warzywa i owoce są kropione, zwykle tak, bez tego trudno o duże zbiory, taka prawda. Ale są odpowiednie okresy karencji i jeśli są przestrzegane, a raczej są, są dla nas bezpieczne. Ilość korzyści ze spożywania owoców i warzyw jest wielokrotnie większa, niż pestycydy, które czasem w nich znajdziemy.
Nabiał jest pasteryzowany dla naszego bezpieczeństwa. Pasteryzacja i mikrofiltracja są najlepszymi sposobami na utrwalenie mleka, ale też pozbycie się np. szkodliwych drobnoustrojów. Starajmy się wybierać jogurty naturalne, które w składzie mają wyłącznie mleko pasteryzowane i kultury bakterii.
Pieczywo jest przygotowywane do mrożenia a potem wypiekane – zwykle takie jest sprzedawane w dużych dyskontach jako świeże, prosto z pieca. Warto udać się do mniejszej piekarni, a czasem pokusić się o upieczenie chleba.
Jednym słowem, czasy są trudne 😉 Niemniej czytając etykiety i stawiając na naturę możemy żyć długo w zdrowiu. Takich samych wyborów powinniśmy od początku uczyć dzieci.
Kasia
A w jaki sposób przedszkola i szkoły mają realizować zakupy „naturalnych” produktów, skoro nie mają za dużej stawki żywieniowej i trudno jest czasem powiązać koniec z końcem aby zmieścić się w obowiązującej kwocie (4,00zł)?? Przecież te produkty mają swoją cenę, zatem śmiem twierdzić, że teoria jedno a życie drugie – niestety.
Anna Patrzałek
Stawka żywieniowa w przedszkolu, za 3 posiłki 4 zł? To by było ekstremalnie mało… Naturalne, nie zawsze znaczy droższe. Nie mówimy o BIO warzywach i owocach, które przez swoją bio-nazwę są bardzo drogie. Naturalny produkt to kakao naturalne, płatki owsiane i inne „pospolite” produkty. Dużym wydatkiem są warzywa, nawet na wywar do zupy, bo tu ceny poszły w górę bardzo i nie chcąc używać wzmacniaczy, rzeczywiście musimy zainwestować w naturę…
Danka
Witam, Jestem intendentką w przedszkolu już od 25 lat. Udało nam się wprowadzić zdrowy sposób żywienia. Jednak jestem rozczarowana postawą rodziców. Kiedy po wywiadzie z nauczycielką rodzic dowiadywał się, że dziecko nie zjadło całego posiłku zabierał je na śmieciowe jedzenie. Moje bardzo kreatywne kucharki tracą zapał i chęci do wyszukiwania nowych przepisów. Rodzice na różnych forach krytykują sposób żywienia w przedszkolach, szkołach, a tymczasem sami z kretesem przekreślają trudy naszej pracy. Po prostu przykre. Jeśli nie będzie odpowiedniej edukacji nie będzie zdrowego żywienia.
Anna Patrzałek
Zgadzam się w zupełności! Edukacja, edukacja, edukacja… Sama codziennie obserwuję takie sytuacje. Moje ulubione, kiedy w restauracji na śniadanie jest Szwedzki stół, dziecko z pasją nakłada, szuka… Rodzic podchodzi i gasi całe zainteresowanie zdrowym jedzeniem „Tego i tak nie zjesz… tam są parówki”. Dziękuję jednak, że są w tym kraju ludzie, jak Pani i współpracownicy, którzy łatwo się nie poddają! Przedszkole uczy dzieci wszystkiego, również zwyczajów żywieniowych.
Będziemy wdzięczne za przesłanie zdjęć propozycji z menu, by inspirować innych! Razem możemy więcej. Ze swojej strony obiecujemy szerzyć wiedzę żywieniową 🙂 Rodziców zapraszamy na naszą stronę oraz tą na Facebook 🙂
Martyna - Healthy Life Connoisseur
Jestem przerażona….a co z żłobkami?
Anna Patrzałek
Żłobków rozporządzenie nie obowiązywały i nadal nie obowiązuje 🙁 To nie są placówki oświatowe… I tutaj już kompletny brak słów!
Martyna - Healthy Life Connoisseur
Zróbmy coś! Zbierzmy podpisy online! Cokolwiek! Chętnie włączę się we współpracę!
Anna Patrzałek
Zamierzamy napisać przewodnik, by żywienie było zgodne z normami 🙂 Już niedługo.
Kasia
Pani Aniu w 100% sie z Panią zgadzam. Szlak mnie trafia. przez rok placówki umiały sie przestawić na zdrowe jedzenie. Dzieci sie przyzwyczaiły a dla rodziców którzy zwracają uwagę co ich dzieci jedzą w końcu mieli spokojna głowę.
Moje dzieci w przedszkolu 1 września przywitała bułka kajzerka z dżemem i mleko – „dobra zmiana” – pani intendent i pani nauczyciel nie widza w takim śniadaniu niczego dziwnego. Ciekawe do zastosowania jaki produktów sie posuną. Nie popuszczę.
Anna Patrzałek
Obserwuję to samo w moim przedszkolu, gdzie w dodatku jest catering… Ale nie zamierzam tego zostawić. Herbatnik i słodka herbata to nie podwieczorek dla przedszkolaka. Rozporządzenie przynajmniej wyraźnie wskazuje – owoc lub warzywo w każdym posiłku! Dżem to nie owoc, jeśli komuś się tak wydaje. Proszę się nie poddawać. Przedszkole to placówka oświatowa, ma edukować, również żywieniowo! Pozdrawiam
Mama Kai
Mi tez rece juz opadaja. Dziecko czasem przez caly tydzien dostaje schabowe, parowki na podwieczorek a jak prosi o wode to pani czesto zapomina dac (swojej nie moze). Jestem zdruzgotana, wrocilismy z Wielkiej Brytanii gdzie dziecko dostawalo wlasny lunch lub przedszkolny obiad- eko gotowany na parze. Woda byla bez ograniczen- dzieci same sobie nalewaly. Nie mam pojecia co z tym zrobic, zwracalam dyrektorce uwage wielokrotnie ale zamieli platki cini minis na mleko z makaronem. Swietna zmiana, prawie jak tych przepisow…. moze trzeba po prostu zebrac podpisy i zrobic z tym porzadek odgornie?
Anna Patrzałek
Problem polega na tym, że było lepiej. Poprzednie rozporządzenie wyrzuciło śmieciowe jedzenie z placówek oświaty, tylko to się nie podobało wielu rodzicom, nie mówiąc o kuchni… Kiedyś się jadło i żyjemy, teraz to przesadzają… No i niestety „nowa władza” sobie znalazła coś do zmiany. Tamci zrobili źle, a my oddamy dzieciom cukier w dużej ilości i dołożymy do leczenia chorób dieto-zależnych i do operacji bariatrycznych, choć o tym drugim kroku chyba zapomnieli. Zero profilaktyki. Walczymy o to wciąż, ale jest bardzo ciężko: https://www.dylematymamyitaty.pl/porada-zywieniowo-dietetyczna-dla-kobiet-ciazy/! Edukacja to podstawa!
Jolanta
Według mnie coś nie tak jest z tym cukrem, już sama głupieje bo to co wychodzi z moich obliczeń jest paradoksem, według ustawy
do potraw mlecznych do 100 g można dodać 13,5 g cukru ,
a do potraw innych na 100 g można dodać 15 g cukru. Jeżeli łyżeczka
ma między 4-5 gram cukru to istna głupota na nie całe pół szklanki
wyrobu dajemy proporcjonalnie: mleczne 2,7 łyżeczki,a pozostałe to
wychodzi około 3 łyżeczki. To jest trochę nienormalne chyba, że nie
potrafię liczyć, albo źle coś interpretuje. Może mi to ktoś wyjaśnić.
Anna Patrzałek
Jeśli mówimy o żywieniu zbiorowym jest jedynie informacja, że żywienie musi się odbywać zgodnie z normami. Norma przewiduje, jeśli chodzi o cukier, że nie może być go więcej niż 10% całkowitej energii (w przedszkolu przyjmuje się 1400 kcal), co oznacza maksymalnie 140 kcal z cukru, czyli maksymalnie 35 g – 7 łyżeczek w ciągu całego dnia. Wliczamy w to wszelkie słodycze, łącznie ze słodzoną wodą, jogurtami „owocowymi-cukrowymi”, płatkami śniadaniowymi, ciastka, czy po prostu słodzenie napojów. Podkreślam słowo maksymalnie 7 łyżeczek (które można łatwo przekroczyć nawet nie sięgając po cukierniczkę, a kupując produkty – zwłaszcza „dla dzieci” nie czytając etykiet), bo WHO rekomenduje by było to maksymalnie 3,5 łyżeczki… Nie ma natomiast żadnych ograniczeń co do konkretnych produktów i cukru w nich zawartych.
Jeśli chodzi o np. sklepiki szkolne normy na cukier zostały podniesione do olbrzymich ilości… Gotowy produkt może mieć 15 g cukru w 100 g produktu, czyli 3 łyżeczki. W przypadku produktów mlecznych, nie więcej niż 13,5 g cukru w 100 g/ml produktu gotowego do spożycia – czyli 2,5 łyżeczki na 100 ml!!! Dodatkowo poprzednie rozporządzenie określało 10 g cukrów – cukrów, czyli wliczając w to naturalnie występującą laktozę z mleka, obecnie mówi cukru – a tak popularnie nazywa się sacharozę,czyli sam cukier dodany.
...
Przede wszystkim to rodzice powinni pilnować co je dziecko, według mnie zakazywanie jedzenia czegoś w szkole np. licealistom nie ma sensu bo i tak kupią to poza szkołą.
Agata
Witam
Czy orientuje się Pani gdzie/do kogo można zgłaszać zastrzeżenia do posiłków przywożonych do przedszkola (catering), żeby została przeprowadzona kontrola w danej firmie? Jestem prawie pewna, że do posiłków dodawane są polepszacze smaków, które nawet według nowego rozporządzenia nie są dozwolone.
Z góry dziękuję za informację
Anna Patrzałek
Proponuję najpierw porozmawiać z dyrekcją i nauczycielem (nawet przedstawiając rozporządzenie, którego placówka ma obowiązek przestrzegać). To przedszkole decyduje, jaki catering dowozi posiłki (ewentualnej karze również podlegają obie strony). Można zmienić firmę cateringową, lub zadzwonić do obecnej i przekazać zastrzeżenia. Jakość jadłospisu ocenia sanepid i tu należy zadzwonić, w razie gdyby interwencja nie przyniosła żadnego rezultatu.
Intendent
Dlaczego nie wprowadzą ustawy mającej na celu usunięcie szkodliwych substancji z żywności ogólnodostępnej? Dlaczego nie wprowadzą ustaw ograniczających dla producentów a nie, jak w tym wypadku, dla konsumentów?
Ta ustawa to głupota – w przedszkolu ma być zdrowo,o.k. – a co w domu? W domu rodzic da dziecku to na co go stać, a wiadomo co jest w tym na co go stać …. Pomijając fakt, że dzieci pod względem jedzenia są rozpuszczone przez rodziców i najlepiej jedzą chleb z masłem albo suchy to zachęcanie ich do zjedzenia surówki, warzyw czy owoców niekiedy graniczy z cudem.
Anna Patrzałek
Wiemy jak wygląda rzeczywistość w przedszkolna. Dzieci w wieku 3-6 to dzieci z już wykształconymi nawykami żywieniowymi. Dodatkowo jest to wiek, w którym dzieci niechętnie sięgają po nowości, a domowe menu bywa ograniczone do chleba z masłem i pomidorowej… Byle by dziecko zjadło. Niemniej w grupie dzieci wiele się uczą od siebie, a panie na kuchni potrafią wyczarować takie smaki, których potem nawet mama nie może odtworzyć 🙂 Przedszkole uczy dzieci bardzo wielu rzeczy, zdrowe jedzenie powinno być jedną z nich. Dzięki regulacjom wiele przedszkoli zmniejszyło ilość soli i cukru, oraz produktów wysokoprzetworzonych. Na zdrowie naszych dzieci 🙂
Aga
Dramat! U nas jest własna kuchnia a i tak codziennie jest jakieś świństwo w jadłospisie. Najgorsze są drugie śniadania … rogalik czyli 7days, jogurt czyli czekoladowy deser z pianą, ciastka, lizak jako nagroda za zjedzony obiad- wpisany legalnie do jadłospisu, płatki owsiane na mleku pewnie mega doslodzone ale żeby się dopchać do tego wafelek. .. I tak co dzień, tydzień w tydzień. Jak wdalam się w dyskusję na koniec usłyszałam ze jak moje dzieci nie chcą to niech nie jedzą a ja jak chce to mam sobie w domu dawać moje eko jogurty. Jaki 3 latek odmówi zjedzenia słodkiego czekoladowego deseru? I które dziecko po takim napchaniu słodyczami w przedszkolu ma ochotę na choćby cokolwiek zdrowego w domu? Kształtują kompletnie chore nawyki żywieniowe w naszych dzieciach. . . Jestem załamana. A wszystkie herbatki są tak słodkie że córka od 3 lat nie wypiła nic ciepłego w przedszkolu, dostaje tylko zimną wodę. A na mnie patrzą jak na idiotkę kiedy tylko na coś zwracam uwagę. Najgorsze że większość rodziców nie widzi w tym żadnego problemu i niejednokrotnie widziałam jak odbierając dzieci już w szatni dawali im jakieś śmieciowe batony…
Anna Patrzałek
Właśnie największym problemem jest, jak jest się samemu… Znalazła się jedna dziwna i się czepia… Znamy to 🙂 Myślę, że jet więcej takich rodziców, choć wciąż mogą być w mniejszości. W jakim mieście jest wspomniane przedszkole? Może udałoby się wprowadzić warsztaty kulinarno-edukacyjne z elementami sensorycznymi dla dzieci, może wspólne z rodzicami? Wtedy dopiero rodzice przekonują się, że się da i że można. Podobnie jak nauczyciele, kuchnia. Warto też przypomnieć, że wprawdzie śmieciowe jedzenie legalnie wróciło 🙁 ALE jest limit na cukier dodany. Zgodnie z normami żywienia wynosi on 10% wartości energetycznej, czyli maksymalnie 30-35 g (WHO zaleca połowę z tego). Z czego w przedszkolu nie więcej niż 25 g. W ten cukier wlicza się ten z batonów, słodkich jogurtów, słodzonych herbat, czy lizak.
Lizak w roli nagrody, to już brak słów. Potrzeba edukacji. Bardzo chętnie porozmawiałabym z personelem przedszkola.
Aga
Przedszkole mieści się w Poznaniu. Uważam, że pomysł z warsztatami jest świetny. Chciałam też zaproponować w przedszkolu konkurs na jakieś smaczne i zdrowe danie lubiane przez dzieci- żeby zrobić w domu i przynieść do przedszkola razem z przepisem aby każdy mógł spróbować a wygrane dania trafiły by do przedszkolnego jadłospisu . Konkursy najróżniejsze zresztą często są organizowane w naszym przedszkolu ale niestety nagrodami są często słodycze najgorszej jakości np. figurka nienadziewana z polewy o smaku mleczno – kakaowym, która w moim domu leci do kosza tuż po powrocie do domu wiec po co taki szajs w ogóle dawać dzieciom? Choć ostatnio odniosłam mały sukces, mówiąc wychowawczyni że nie mamy już ochoty brać udziału w kolejnym konkursie jeśli nagrody muszę wyrzucać do śmieci , zasugerowałam inne tanie, ale bardziej przydatne nagrody, a ona obiecała że zrobi co może żeby nie były to słodycze i … udało się! W ostatnich 2 konkursach dzieciaki wygrały kredki, kolorowanki, paletki i piłeczkę do gry oraz dostały piękne dyplomy. Można? Można! Ale dziś znów załamałam się po calodziennej wycieczce ( w sumie od 9 do 14)…gdzie dzieci oprócz bułek z wędliną i kawałków jabłek dostały : bakuś ( 10g cukru), sok owocowy ( 18,8g cukru) , baton lion ( 20g cukru), całą drożdżówkę (ok. 10g cukru?). Poza tym rano na śniadanie były parówki z keczupem i kakao… ile w tym jeszcze cukru… nie wiem… Ale wiem, że cukier dodany z samych produktów na wycieczkę to ok.60g !!! Co z tym zrobić? ! Brak słów! Zachęcam dzieci ( 3 i 5 lat)do rezygnacji z rzeczy , które wg nich są niezdrowe, stąd dokładnie wiem co jedzą, bo przynoszą mi niezjedzone śmieciowe jedzenie, za które w zamian dostają w domu coś zdrowego, np. daktyle, inne suszone lub świeże owoce, orzechy itp. Ale przeraża mnie to jaki syf ładuje się w całe młode pokolenie…I jest mi przykro, że muszę dzieci zniechęcać zamiast zachęcać do przedszkolnych posiłków …
Anna Patrzałek
Jak widać jedna interwencja przyniosła efekt! To już duży sukces, pora na kolejne wyzwania. Można porozmawiać o jedzeniu w placówce, zaproponować zamienniki niezdrowych posiłków. Czasem złe żywienie wynika z niewiedzy i braku wiary, że zdrowe się „sprzeda”, że dzieci zjedzą. Proszę może zaproponować takie zamienniki. To są ciężkie tematy, ale kropla drąży skałę! W razie potrzeby służymy warsztatami dla nauczycieli i intendentów, które na stałe zmieniają żywienie w placówce na zdrowsze 🙂
gosia
nowe przepisy są beznadziejne dzieci określają że obiady są wstrętne niesłone jedzenie okropna herbata niedosłodzona i bez cytryny rodzice rezygnują z obiadu dla dziecka bo poco wydawać ciężko zarobione pieniądze a dziecko głodne lepiej niech zje to co lubi niech nikt na siłę nikogo nie uzdrawia trzy pokolenia żywiły się w mojej szkole wszyscy znajomi z uznaniem wspominają kotlety smażone na smalcu naleśniki itp,i wspaniałe kucharki które teraz zbierają cięgi nie za swoje winy tylko za chore pomysły nawiedzonych uzdrawiaczy
Anna Patrzałek
Przepisy określają, że smażyć można maksymalnie 2 razy w tygodniu, to mało? Niestety problem nadwagi, otyłości, chorób dietozależnych jest ogromny i niezbędna jest profilaktyka. Ważna jest również edukacja, by każdy rozumiał potrzebę zmiany i chciał je wdrożyć.
gosia
ciekawe czy te wszystkie mądre osoby co wymyśliły te przepisy stosują te zasady żywienia w swoich domach i czy ich dzieci są takie z tego zadowolone czy unia europejska musi nam zaglądać do garnka nawet wędzić kiełbas naturalnie nam zakażą a przecież człowiek żywił się piekąc upolowane zwierze nad ogniem jeżeli tak bardo szkodzi maga i przyprawy do zup to dlaczego to produkują poza tym to powinno się przed wprowadzeniem nowych zasad przeszkolić kucharzy intendent powinien otrzymać konkretny zestaw artykułów jakie obecnie może stosować i w jakich ilościach bo pomimo szkoły gastronomicznej oraz wieloletniego doświadczenia i wypracowania smaku który do tej pory sprawdzał się teraz z powodu poronionych pomysłów nawiedzonych dietetyków zostanie zniszczone jak z resztą wiele rzeczy zniszczono z powodu chorych ambicji maluczkich
Anna Patrzałek
Jaki pomysł uważa Pani za pomysł nawiedzonego dietetyka? To rozporządzenie jest złagodzeniem poprzedniego, niestety… Zgodzę się, że intendenci powinni zostać przeszkoleni i pragnę poinformować, że Ministerstwo Zdrowia właśnie przeznaczyło środki na edukację dla nich 🙂
IŚKA
Czytam,czytam i tak sobie myślę,że edukację o żywieniu Pani Aniu trzeba zacząć od domu rodzinnego. Rodzice zaznaczę tu nie wszyscy,ale jednak rzekła bym większość są beznadziejni.Tak jak tam wcześniej ktoś wspomniał rozmowa mamy z dzieckiem jadłeś dziś w przedszkolu nie bo nie dobre no to idziemy do …….i wiadomo co zajadamy frytki hamburgery itd Można się starać i robić dobrze i zdrowo ale jak dziecko nie nauczone z domu to w przedszkolu się nie da bo wylewa się wszystko to co się przygotuje 80% szkoda kasy rodziców da się w 40% coś zmienić Sama jestem związana z żywieniem od 30 lat jestem za zdrowym żywieniem jak najbardziej ale widzę że rodzice są bardzo wygodni chociaż może troszkę zaczyna się o zmieniać oby..
Anna Patrzałek
Oczywiście, nic tak nie wkurza i demotywuje jak kiedy wszystko idzie w zlewki. Marnujemy pieniądze, wiemy że dzieci mogą być głodne i milion innych powodów. Zgadzam się w pełni, że nawyków żywieniowych wykształtowanych przez 3 lata (bo wtedy dziecko trafia do przedszkola) nie da się zmienić w kilka dni. I nie da się tego zrobić samemu, a jedynie we współpracy z nauczycielami i rodzicami. Działając sami, nie wygramy 🙂
Jednocześnie warto zorganizować spotkanie, poinformować o zmianach, mówić jak rozmawiać z dziećmi o jedzeniu, porozmawiać z dziećmi… i działać systematycznie. Pokazywać dzieciom jedzenie, pozwolić na szwedzki stół na śniadanie raz w tygodniu czy też codziennie – to wszystko może pomóc. Rozporządzeniem świata nie zmienimy, ale był to najprostszy krok by „zmusić” do zmiany, tyle że my nie lubimy zmian, a tym bardziej nie lubimy być do czegoś przymuszani.
aleksandra
Gosiu prawdziwy smak jest w świeżym mięsie , jajku, pomidorze, rybie … a nie w soli czy cukrze. I nie chodzi tu o UNIę. U nas (całodzienne żywienie)gotuje się bez glutaminianu, maggi, solonych przypraw itp. ograniczyłam sól i cukier a wszystko jest pełne smaku i zapachu. Całkowicie przyznaję Tobie rację :
„powinno się przed wprowadzeniem nowych zasad przeszkolić kucharzy intendent powinien otrzymać konkretny zestaw artykułów jakie obecnie może stosować „… Ja nie odstępuję od zasad z 2015 roku. dzieci przyzwyczaiły się do kakao lekko osłodzonego miodem, wody z cytryną, zup bez vegety… Pani Aniu- gdzie odbywają się szkolenia ? wiedzy nigdy nie za dużo. A może swoją się podzielę ( od strony praktycznej)
Anna Patrzałek
Doskonale 🙂 W Krakowie, a już niedługo również w innych miastach, będziemy informować. Każde dobre doświadczenie nam się przyda. Może ma Pani ochotę stworzyć wspólnie z nami wywiad, w którym podzieli się Pani własnymi doświadczeniami? Może będzie to dobre wsparcie dla innych? Pozdrawiam!
zofia
tak..tak przeszkolić kucharzy, niektórzy mają problem z przepisami.
Sama do sierpnia pracowałam jako kucharz przez 20 lat( od września jestem intendentką) i nie miałam problemu z nowymi przepisami. Ja wręcz zakazuje dosładzania i dosalania. Nie wyobrażam sobie aby np: płatki owsiane na mleku, kakao naturalne dosładzać??????? szok (: . Herbat nie podajemy w ogóle, woda na żądanie dziecka. Planuję posiłki zgodnie z przepisami. Swoje kucharki muszę pilnować bo pozwalają sobie na dużo do tego stopnia że pewne rzeczy kupują za swoje. Tłumaczę że jak sanepid weźmie do badania próbki wyjdzie wszystko, ale to jest jak grochem o ścianę
Anna Patrzałek
Przepisy sobie, ale przecież dzieciom ma smakować 😉 Myślę, że nie wynika to ze złej woli kucharek, a z chęci dogodzenia. Biorąc pod uwagę, że potrawy kosztują kucharki, które swoje smaki mają – często dania są przesolone, a jeszcze częściej zupełnie niepotrzebnie lub nadmiernie dosładzane. Trzeba tłumaczyć, że dzieci mają nieco inne smaki. Nie ma potrzeby zabijania smaku owoców cukrem!
zuza
Witam
pani mówi o kucharzach .
A co pani powie o braku świadomością przez Dyrektora i intendenta.
Ja gotuję zdrowo dla dzieci ale to się nie liczy , tu trzeba solić i doprawiać a dyskusja z dyrektorką mija się z celem .Ja z doświadczeniem na kuchni ręce mi opadają z głupim nie pogadasz .
Anna Patrzałek
http://www.dylematymamyitaty.pl/instrukcja-czytania-jadlospisu/
Zdecydowanie najważniejsza jest współpraca wszystkich pracowników placówki, co podkreślam w tym artykule. Oczywiście zawsze są różnice w poglądach i smakach… Warto edukować, doprawiać zdrowo po swojemu. Trzeba rozmawiać i pamiętać, że posiłki są dla dzieci, a ich kupki smakowe są jeszcze bardziej wyczulone na smaki niż dorosłych. Dorośli często potrzebują dosolić, posłodzić, czy też dopikantnić 😉 Niemniej gotujemy dla dzieci i to jest tutaj najważniejsze, żeby nie uczyć ich smaków słodkiego, słonego, a naturalnego. Owoce są słodkie, nie potrzeba ich dosładzać. Zachęcam do rozmowy, choć wierzę, że bywa ciężko, kiedy nasza ciężka praca zamiast być chwalona jest krytykowana.
laara
To walka z wiatrakami, właśnie jestem na wojennej ścieżce – i chyba nie wygram, bo czuję się samotna w tej walce…przede wszystkim to większość rodziców nie odżywia swoich dzieci zdrowo, a co za tym idzie nie interesują się co jest podawane ich dzieciom w placówce. Może i są nieliczni, co maja wątpliwości, ale siedzą cicho, bo każda uwaga co do wyżywienia jest traktowana jako osobista zniewaga dyrektora i intendentki.
Ogólnie posiłki są bardzo dobre, ale można w nich znaleźć m.in. polewy owocowe (syrop glukozowo-fruktozowy), nagrody w konkursach to zawsze jajko niespodzianka, mikołajki – jaka niespodzianki lub wielkie czekoladowe mikołaje, paczki świąteczne – jajka niespodzianki!
A na dodatek przyzwolenie by w dniu urodzin jubilat przyniósł torbę cukierków i tort!
Ani rodzice ani personel nie bierze pod uwagę tego, że są dzieci z wszelkimi alergiami, nietolerancjami itd.
Przedszkole nie wspiera rodziców, którzy chcą zdrowo odżywiać swoje dzieci – wręcz w tym przeszkadza.
Inna sprawą jest przyzwolenie Państwa na badziew w naszym jedzeniu.
Pozdrawiam wszystkich uświadomionych!
Anna Patrzałek
Im więcej świadomych rodziców tym większa szansa na zmianę! 😉 Swoją drogą jeśli ktoś nie dba o żywienie w domu, przynajmniej w przedszkolu dziecko powinno otrzymać jedzenie pełnowartościowe. Zauważam zmianę na lepsze na przestrzeni tych kilku lat 🙂
Karolina
Czy rozporządzenie z 2016 roku dotyczy również przedszkoli prywatnych?
Czy w prywatnych nie obowiązują żadne normy?
Anna Patrzałek
Normy obowiązują wszystkie placówki oświaty, więc przedszkola prywatne również. Proszę napisać, jakie zastrzeżenia są do jadłospisu? Można zaprosić intendentkę, czy panią z kuchni na nasze warsztaty – informacje w zakładce nasze projekty 🙂
Moni
Witam,
Chciałam zapytać czy istnieją przepisy odnoszące się do okresu w którym powinny być zakupione produkty żywniściowe dla dzieci do przygotowania posiłków w przedszkolu? W jednym ze żłobków poinformowano mnie że piwinny być kupione tego samego dnia, w którym będą spożywane.Bardzo by mi to odpowiadało bo w przedszkoku mojej córki na pewno tak nie jest- wędliny na śniadanie itp. Czy istnieją także zasady, że jaja powinny pojawić się określoną ilość np w miesiącu – przedszkole broni się przed ich podawaniem, bo jaja steryliziwane są drogie a jaj w kartonie nie zakupuje.
Pozdrawiam
Anna Patrzałek
Szczerze mówiąc nie spotkałam się z takimi konkretnymi zalecaniami, można się upewnić w sanepidzie. Myślę, że żywność musi być najwyższej jakości i świeża, ale nie koniecznie z dzisiejszego dnia. Jeśli chodzi o jajka są racje pokarmowe, które pokazują ile poszczególnych produktów powinno być podawanych w przedszkolu. Jeśli chodzi o jajka, jest to 1/2 jajka, czyli tygodniowo ok 2-2,5 jajek w różnych postaciach.
Olga
Witam
jeżeli rozporządzenie dotyczy również przedszkoli prywatnych, to co z przedszkolami, które mają kuchnię wegańska bądź wegetariańską? Tam nie będzie ani mleka, ani ryby czy innego mięsa.
Moje drugie pytanie to jakie dokumenty regulują żywienie dzieci w przedszkolu prócz rozporządzenia? Próbuje dojść do obowiązujących norm, kaloryczności, gramatury? Gdzie tego szukać?
Pozdrawiam
Olga
Anna Patrzałek
Witam,
Normy żywienia można znaleźć tutaj: https://ncez.pl/abc-zywienia/zasady-zdrowego-zywienia/normy-zywienia-2017
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to bardzo ciekawe 🙂 Dziecko ma prawo być na diecie eliminacyjnej przy alergii, jak również na diecie wegetariańskiej, czy wegańskiej.
Karolina
Witam czy istnieją normy na gramowke potraw wydawanych w przedszkolu i szkole podstawowej?? Chodzi mi konkretnie ile zupy, mleka, surówki, ziemniaków, mięsa,klusek, itp. jak powinna wyglądać taka porcja.
Anna Patrzałek
Nie, takie normy nie istnieją. Posiłki mają być zbilansowane pod względem zawartości poszczególnych składników odżywczych i kalorii, a jadłospis powinien być urozmaicony. Nie ma natomiast informacji dokładnie ile czego powinno w nim być. Istnieją modelowe racje pokarmowe, ale mogą być tylko pomocne przy układaniu jadłospisu. Co budzi Pani wątpliwości? Zbyt małe/ duże ilości? Pozdrawiam
katie
Niezmiernie profesjonalny artykuł. Ogromny szacunek za popularyzację świadomości żywieniowej. Powstaje wieeele pytań, w obliczu przepisów które nie chronią ludzkiego zdrowia. Jeśli rodzice nie będą oczekiwać by żywienie w placówkach było akceptowalne – to będzie ono dowolone. Mamy konstytucyjne prawo do ochrony zdrowia. Nie wolno poprzestawać w edukacji – bez niej trudno utrzymać właściwy kierunek.
Anna Patrzałek
Co cieszy, świadomość społeczeństwa jednak rośnie… szkoda tylko, że w tak wolnym tempie. Już u dzieci występuje problem otyłości… Do tego nawyki żywieniowe, które wykształcą się w dzieciństwie, później procentują 🙁
Emma
Moja ledwo 3 latka dostała na balu w przedszkolu same czipsy różnego kształtu i paluszki. Nic zdrowego. Oprócz tego co jest w menu widzę, że pani wnosi chrupki w zwykle dni. Przedszkole prywatne, nie tanie.. Jak mam reagować, czy to w ogóle dozwolone?
Anna Patrzałek
Zakazu niestety nie ma… Myślę, że należy rozmawiać z paniami, z dyrekcja, że taka sytuacja nie jest właściwa. Zwrócić uwagę na kształtowanie nawyków żywieniowych u małych dzieci. Można również zwrócić uwagę na normy żywienia u dzieci, których placówka powinna się trzymać. Jeśli chodzi o sól jest to na prawdę mała ilość, a w chipsach są jej duże ilości.
Ewa
Czy można prosić o info czy jogurty owocowe są dopuszczone obecnie do podawania dzieciom w przedszkolach, mam na myśli te typowe dosładzane np na 150gr/16 g cukru?czy są jakieś normy?
Anna Patrzałek
Niestety konkretne normy w nowym rozporządzeniu zostały zlikwidowane, więc można podać jogurt cukrowy… Jest jednak ograniczenie, cukier może stanowić max 10%, a powinien max 5% energii. W przypadku przedszkolaka będzie to ok 24 g, czyli około 4 łyżeczki (a powinny być 2 wg zaleceń WHO). Korzystając z gotowych słodyczy i słodzonych jogurtów ciężko się w takiej normie wyrobić.