Okiem ekspertów

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Obecnie Rząd konsultuje nowy projekt dotyczący żywienia w przedszkolach i szkołach, tym samym ma być odwołane obecnie obowiązujące Rozporządzenie. To krzywda dla moich i Twoich dzieci – przeczytaj dlaczego…

Projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach. Projekt wprowadza zmiany w stosunku do bardzo restrykcyjnego rozporządzenia, które weszło w życie 1 września 2015 r. – upraszcza i łagodzi obecnie obowiązujące przepisy.

Projekt nowego rozporzadzenia (niesłusznie zwanego sklepikowym) spadł na mnie jak grom z jasnego nieba, a proponowane zmiany przyprawiają mnie o ból serca, więc nie będę milczeć w tym temacie. Współpracuję ze żłobkami, przedszkolami oraz szkołami. Jestem edukatorem żywieniowym programu „Zdrowo jemy zdrowo rośniemy”, który adresowany jest do pracowników żłobków i przedszkoli, rodziców, a także samych dzieci. Od ponad roku realizuję działania, które mają na celu podniesienie świadomości na temat istoty żywienia we wczesnym okresie życia i promowanie zrównoważonej diety. Miałam okazję zobaczyć, jak w rzeczywistości wygląda żywienie zbiorowe małych dzieci.

Według danych z raportu UNICEF Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie (źródło: https://www.unicef-irc.org/publications/pdf/rc11_eng.pdf). Przez dekadę liczba dzieci z nadwagą i otyłością wzrosła aż o 100%! Jest to związane między innymi z nadmierną podażą cukru i tłuszczów w ich diecie. Wystarczy rozejrzeć się na ulicach, w kinach czy w okolicach szkół – zobaczymy wiele dzieci oraz nastolatków, które są otyłe. To nie są tylko statystyki, to nasza polska rzeczywistość.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego

Obecnie w Rządzie trwają konsultacje w sprawie projektu nowego rozporządzenia, na mocy którego ma być odwołane rozporządzenie z dnia 26.08.2015. W uzasadnieniu czytamy, że zasadniczym celem jego wejścia w życie jest ochrona zdrowia dzieci i młrozporządzenie sklepikoweodzieży w wieku przedszkolnym i szkolnym, poprzez ograniczenie dostępu do produktów zawierających znaczne ilości składników niezalecanych dla ich rozwoju (chodzi m.in. o cukier, tłuszcz czy sól).

Ma to również być profilaktyka cukrzycy, chorób serca czy nadciśnienia. Aczkolwiek wczytując się w zasadniczą część rozporządzenia, jako dietetyk, nie mogę się z tym zgodzić. Według jego zapisów szklankę herbaty będzie można posłodzić dwiema łyżeczkami cukru. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wprowadziła w 2015 roku nowe zalecenia dotyczące spożycia cukru – dla dzieci przedszkolnych jest to 17,5 g/dobę, więc jeśli takie dziecko dostanie dwa razy herbatę i zostanie ona dwa razy posłodzona 2 łyżeczkami cukru, to dzienny limit cukru już zostanie przekroczProjekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowiaony. Dziecko w wieku szkolnym będzie mogło kupić w sklepiku jogurt, który zamiast owoców będzie miał w swym składzie kilka łyżeczek cukru – to przecież nic innego jak śmieciowe jedzenie.

Smażyć będzie można co dzień. Przykładowo usmażone mięso dostarcza prawie 3 razy więcej kalorii niż to ugotowane, więc nie można w tym przypadku mówić o profilaktyce otyłości.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Problem otyłości i nadwagi u dzieci zauważono już dawno i w tym celu zostały podjęte działania profilaktyczne – powołano Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26.08.2015 w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełnić środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Początkowo budziło ono kontrowersje, choć wiele informacji przekoloryzowano: to nieprawda, że dzieciom nie wolno nic posłodzić, że nie można posolić ziemniaków czy upiec smacznego ciasta. Ale informacje przekazywane z ust do ust – bardzo czesto nieprawdziwe, spowodowały wyrobienie w społeczeństwie zdania, że to cios w ich dzieci, które podobno skazano na głód. W rzeczywistości wyciągnięto do nich rękę, by nie zachorowały w przyszłości na choroby cywilizacyjne.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Owszem, ustawa nie była w 100% doskonała, ale coś w żywieniu najmłodszych się zmieniło, i to na lepsze. Mam na myśli realne zmiany w jadłospisach, które oceniałam przed powołaniem rozporządzenia i po jego wejściu w życie, kiedy do każdego posiłku zaczęto serwować owoce lub warzywa, ilość spożywanego cukru mocno spadła, nie było już miejsca na śmieciowe jedzenie, a częstotliwość serwowania produktów smażonych została ograniczona do minimum. To były realne, namacalne zmiany. I choć można mieć wątpliwości do zbyt gwałtownego wprowadzenia rozporządzenia i niewystarczającej edukacji personelu placówek w kwestii zaistniałych zmian, to na pewno można uznać, że zamysł był dobry. Większości placówek, z którymi mam styczność, udało się wprowadzenie zmian – dla zdrowia dzieci. Żłobki niestety nie zostały objęte rozporządzeniem, a również powinny.

Prawidłowe żywienie dzieci już od momentu poczęcia i w pierwszych latach życia ma kluczowe znaczenie dla ich późniejszego zdrowia – wtedy kształtują się nawyki żywieniowe. To, jak najmłodsi będą się odżywiać również w żłobku czy przedszkolu, może zaważyć na tym, czy zachorują w przyszłości na tzw. choroby cywilizacyjne, czy się przed nimi ustrzegą.

Moim zdaniem odwołanie obecnie obowiązującego rozporządzenia i przyjęcie nowego projektu w takiej formie pociągnie za sobą fale zachorowań na wyżej wspomniane schorzenia dietozależne i ogromny wzrost dzieci z nadmiarem masy ciała.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Słyszę często opinie, że to rodzice źle żywią dzieci, więc placówki są bezradne. Prawdą jest, że największy wpływ na to, jak żywią się dzieci, mają ich rodzice, ale dziecko mieszkające w internacie, dzieci przedszkolne czy żłobkowe większość posiłków jedzą właśnie w placówkach, więc te mają również ogromny wpływ na jego zdrowie. Jako matka widzę po mojej córce, jak ogromne oddziaływanie na jej preferencje żywieniowe ma sposób żywienia w przedszkolu. Nie chcę, by moje dzieci jadły śmieci i przeraża mnie ta wizja.

Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia

Człowiek przystosowuje się do zmian. Pracownicy przedszkoli, mimo ogromnych restrykcji, potrafili się mocno zmobilizować i zmienić sposób żywienia dzieci na lepszy, dlaczego więc wracać do zachowań żywieniowych, które były nieprawidłowe?! By cementować pozytywne zmiany, które już się dokonały, warto postawić na konkretną i praktyczną edukację, a nie upraszczać czy łagodzić przepisy. Prowadziłam warsztaty szkoleniowe dotyczące obecnie obowiązującego rozporządzenia i wiem, że kluczem jest pokazanie tego, co wolno robić i jak to robić, by przekonać do tego najmłodszych. Nie powtarzajmy za tłumem, że coś jest złe, jeProjekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowiaśli nie mamy pewności, że jest to prawdą. Frazesy o handlu solą czy totalnym braku słodyczy powtarzają się jak mantra, ale czy jest to zgodne z rzeczywistością czy to tylko medialna propaganda, za którą poszło społeczeństwo?

Zróbmy coś dla dzieci i zawalczmy o ich zdrowie, nie idźmy na łatwiznę.

Już wkrótce u nas więcej informacji na temat Projekt tzw. rozporządzenia sklepikowego Ministra Zdrowia.

3 Komentarze

  1. Alicja

    Rozporządzenie z 25.08.2015 zmieniło wiele. Miejmy nadzieje, że zmieniło nawyki żywieniowe osób odpowiedzialnych za przygotowywanie posiłków w przedszkolach, szkołach. Ja mam ogromną nadzieję jako dietetyk i matka dwójki chłopców że szkoły i przedszkola będą serwować posiłki w sposób jaki zostały „nauczone” rozporządzeniem z sierpnia 2015r. Trzymam kciuki za to, żeby Panie nie „uległy” nowemu rozporządzeniu, które sprzyja producentom żywności a wyrządza krzywdę dzieciom.

  2. Aneta

    A czy jako rodzice możemy coś zrobić, żeby takie złagodzenie przepisów nie miało miejsca? Coś podpisać chociaż?
    Osobiście jestem zmartwiona, że w przyszłym żłobku mojego dziecka w menu pojawia się ryba smażona (może panga nawet) i codziennie na podwieczorek ciasto drożdżowe na zmianę z budyniem.

    • Komentarz autora postu

      Uwagi do projektu można było zgłaszać do 13.06.2016. Być może jakieś zmiany w rozporządzeniu się pojawią. Nie ukrywam, że na to liczę. Co mogą zrobić rodzice? Przede wszystkim uświadamiać żywieniowo jak najwięcej innych rodziców. Im większa rzesza ludzi, której zależy na właściwym żywieniu dzieci, tym wiecej można zrobić. W żłobku też warto porozmawiać z personelem na temat jakości oferowanego żywienia.

Odpowiedz