Okiem ekspertów

Szwedzki stół na śniadaniu w przedszkolu? Tak, to możliwe

Szwedzki stół zazwyczaj kojarzy nam się z kilkoma suto zastawionymi stołami 🙂 Osiem rodzajów wędlin, talerz serów, jajka w rozmaitej formie, sałatki… jakie przedszkole na to stać, przy stawce żywieniowej 5, 7 czy nawet 9 zł dziennie…

Oczywiście nie chodzi o taki szwedzki stół. Chodzi o uczestnictwo dziecka w komponowania śniadania, o wybór. Wybór nie spośród 50 dań, bo śniadanie nie może trwać cały dzień, w przedszkolu dzieje się za dużo bardziej fascynujących rzeczy 😉 Poza tym dziecku przy dużym wyborze łatwo się pogubić.

Jak może wyglądać szwedzki stół w przedszkolu?

  • szynka drobiowa i wieprzowa
  • twarożek i ser żółty
  • ogórek, papryka
  • sałata, pomidor
  • jajko, pasta jajeczna
  • jajko, szynka

To jest szwedzki stół dostosowany do potrzeb dziecka, a przy okazji budżetu placówki. Dodatkowo, jeśli zakładamy, że w śniadaniu ma być źródło wapnia, a do wyboru podajemy twarożek i wędlinę, to składniki te mają zupełnie różne składniki odżywcze i wędlina nie jest źródłem wapnia.

Niektóre połączenia mogą być też małym strzałem w kolano… Jeśli mamy do wyboru serek i dżem, wiele dzieci może wybrać sam dżem. Jeśli zdarzy się to czasem, nie ma problemu, ale znowu, jeśli takie wybory dajemy częściej… Późniejsze mówienie, że Tobie już dżemu nie wolno nie jest fajne. W końcu ja decyduje, czy jednak ktoś? Jeśli już dajemy takie produkty, powinniśmy zaakceptować to, co nałoży dziecko. Dlatego nie nie komponujmy śniadania w ten sposób zbyt często.

Nie musi to być codzienność, zwłaszcza na początku warto robić to małymi krokami, na przykład raz w tygodniu.

Oczywiście jeśli szwedzki stół występuje raz w tygodniu, a przedszkole chce i może sobie pozwolić na większy wachlarz produktów do wyboru, nie ma problemu. Chcę jednak podkreślić, że już takie śniadanie jest bardziej atrakcyjną formą i nie trzeba się nastawiać na ogrom pracy i ogrom kasy.

Do nowej sytuacji każdy musi się przyzwyczaić:

  • intendentka, bo wymaga to trochę innego planowania posiłków, zamówień
  • wszystkie osoby pracujące w kuchni, bezpośrednio odpowiedzialne za pokrojenie, podanie wszystkich produktów w innej formie
  • nauczyciele, bo dzieciom na początku może być potrzeba mała pomoc
  • dzieci, które często zaskakująco szybko łapią, ale jednak chwilę potrzebują, żeby zrozumieć „nowy układ”. Często są nieprzyzwyczajone nawet do samego decydowania, nie mówiąc już o nakładaniu, smarowaniu.

Czego uczy szwedzki stół?

Samodzielność

Dziecko uczy się smarować kanapkę, którą najczęściej dostawało gotową. Posługiwanie się nożem nie jest wcale takie proste, stad na początku samo nałożenie masła może stanowić wyzwanie. Z każdym dniem jednak dzieci radzą sobie coraz lepiej. Zaskakująco szybko uczą się, jak dobrze trzymać nóż itp.

Decydowanie o sobie

Nawet przy ograniczonym wyborze, dziecko czuje, że ma coś do powiedzenia. Samo może sięgnąć po daną wędlinę, która bardziej mu pasuje. Wybrać, czy chce różne rodzaje warzyw na kanapkę, czy obok na przegryzienie?

Współpraca

Przy stoliku dzieci uczą się współpracować. Podają sobie talerzyk z danymi składnikami, jedno uczy drugie, jak dobrze trzymać nóż… Obserwują się nawzajem, ale jednocześnie pomagają sobie. Wiele dzieci nigdy wcześniej nie miało podobnych doświadczeń, ale jednocześnie w każdej grupie znajdą się znawcy kuchni.

Komponowanie

Wyobraźnia dzieci nie zna granic… to wiemy, jednocześnie żołądek i kubki smakowe nie są aż tak tolerancyjne. Parówka z dżemem, choć może być pomysłem dzieci, bo dlaczego nie połączyć dwóch lubianych rzeczy, mogłaby nie przejść konfrontacji z innymi zmysłami. Dlatego też zwłaszcza na początku wybory jakie dajemy dzieciom powinny być raczej bezpieczniejsze 😉

Motoryka mała

Każda z pozoru prosta czynność, początkowo jest wyzwaniem. Posługiwanie się sztućcami, nakładanie plasterka wędliny widelcem, smarowanie kanapki to ćwiczenia dla ręki.

Jedzenie różnych produktów

Z dużym prawdopodobieństwem posypanie serka szczypiorkiem, będzie fajne i dzieci chętnie sięgną po zielony dodatek. Niestety równie duże szansa, że kiedy podamy twarożek ze szczypiorkiem, dziecko nie spocznie, zanim nie wydłubie ostatniego kawałka zieleniny.

Bez wątpienia dzieci lubią jeść to, co same przygotowały, czym wcześniej się bawiły i z czym się oswoiły. Działa tu też inny mechanizm. Przedszkolaki bardzo lubią kiedy coś im się zmiesza i nie wiedzą, co to jest. Lubią być samodzielne, lubią czuć się dorosłe. Stąd taki duży problem z pastami kanapkowymi.

Nie znam – nie lubię

W fazie, kiedy dzieci nie lubią kosztować nowości i najchętniej zamknęłyby się w ulubionych pięciu smakach, podawanie urozmaiconych posiłków stanowi spore wyzwanie. Jednocześnie podawanie podawanie małej ilości nowych produktów w towarzystwie znanych i lubianych jest dobrym sposobem na otwieranie dzieci.

Poznawanie to nie tylko próbowanie. To jest ostatni element łańcucha, bo jak już pisałam, zanim jedzenie trafi do ust, musi zostać zaakceptowane przez inne zmysły.


4 Komentarze

  1. Hedonista

    Tu nie ma wad . Genialny pomysł .
    Tak się uczy hedonizmu. Dziecko kieruje się tylko walorami smakowymi bo to daje najwięcej przyjemności . Później zajada frytki , pizzę itp. Pojawia się otyłość . Walka ze złymi nawykami żywieniowymi jest absurdem. Jeść trzeba to co mi smakuje i to bez żadnych ograniczeń. Na problemy przemiany materii są przecież leki ( niektóre nawet smaczne ).

    • Komentarz autora postu

      Warto przeczytać wpis przed komentarzem 🙂 Oczywiście nie chodzi o wybór pomiędzy twarogiem i nutellą. Na co dzień jeśli dzieci mogą wybrać warzywa ze szwedzkiego stołu, chętnie po nie sięgają… Jeśli z kolei szczypiorek „brudzi” twaróg, wybierają co do jednego 😉 Pozwalanie dziecku na decydowanie z danej grupy produktów pozwala na samodzielność i poczucie decyzyjności. Wciąż może to być jadłospis oparty o normy żywienia dzieci.

  2. Justyna Frąckowiak

    Dzien dobry chciałabym wprowadzić taki jeden dzień z bufetem szwedzkim w naszym przedszkolu .Jestem intendentką .Naszym problemem są pasty kanapkowe czy to groszku ,ciecierzycy ,bobu dzieci ich nie jedzą tylko suchy chleb i pojawia się problem bo są głodne. Chciałabym te pasty włączyć do bufetu ,ale nie bardzo wiem z czym połączyć ,u nas tylko warzywa sezonowe więc pomi.ogorki sałata teraz nie wchodzą w grę.

    • Komentarz autora postu

      Z pastami zwykle jest problem, polecam artykuł: https://www.dylematymamyitaty.pl/jak-przekonac-dziecko-do-jedzenia-past/
      Duży wpływ mogą mieć Panie nauczycielki… Rozmowa, próbowanie przy dzieciach, rozmowa o smaku, ale nie nazywanie czegoś smacznym, bo to niewiele mówi. Raczej: lekko słona, czuje posmak pomidora, o kolorze, żeby dzieci spróbowały powiedzieć na podstawie koloru/ zapachu z czego jest… Poznanie, zainteresowanie, zamiast nacisku. I szczerze moje doświadczenia z pastami są takie, że nauczyciele często tylko pytają grupę: chcecie pastę? ktoś chce pastę? I tu praktycznie nie ma szans, żeby ktoś chciał: taki wiek, niewiedza budzi niechęć. Pasta powinna być na stole w towarzystwie warzyw. Można spróbować odrobinę: na końcówkę kanapki/ kropkę. Dzieci, które posmarują całą kanapkę, mogą się wystraszyć ilości nieznanego i nie zjeść. Więc całkiem poważnie dobrze zacząć od zapachu, dotyku, określania koloru, zgadywania z czego jest, a po zbudowaniu pozytywnej atmosfery – skosztowaniu odrobiny, po samodzielnym posmarowaniu 😉 Oswajanie to słowo klucz.

Odpowiedz