Młody organizm rośnie jak na drożdżach (rozumiecie metaforę – drożdże intensywny wzrost itd;) ). Między innymi z tego powodu potrzeby żywieniowe dzieci są bardzo wysokie. Można zafundować im coś co kochają, w zdrowej wersji – naleśniki orkiszowe sprawdzą się świetnie.
Rodzice często stawiają na ilość zjedzonego jedzenia. Dlatego gro dzieci spożywa słodkie jedzenie (drożdżówy, gotowe owocowe jogurty, słodzone niesamowitą ilością cukru) bądź produkty bogate w tłuszcze nasycone (hamburgery, schaboszczaki, frytasy) – wybaczcie kolokwializm, ale te nazwy potraw brzmią zdecydowanie fajniej niż tradycyjne. Zasada zazwyczaj jest taka – dostanie to co lubi, bo zje więcej. I je więcej i więcej … głównie cukru i tłuszczów nasyconych – skąd inąd w nadmiarze szkodliwych. Czyli dostarczamy dziecku jedzenie o wysokiej kaloryczności, ale niskiej wartości odżywczej.
Do tematu, więc należało by podejść jakościowo (wtedy może jest mniej kalorycznie, ale zwiększa się wartość odżywcza, czyli w daniu wystąpią dodatkowo – duże ilości witamin, składników mineralnych, itp). Niech zje mniej, ale niech zje wartościowo, bo wtedy oprócz cukru jest szansa, że dostanie więcej tego, co jego organizm potrzebuje, a nie tego co jest mu wręcz zbędne.
Dobrze wybrać opcje „szczęśliwa mama + szczęśliwe dziecko”. Jak to zrobić?! Wybrać ulubione danie dziecka, ale przerobić je na opcje o wysokiej wartości odżywczej. I dziś pokaże Wam, jak zwykłe naleśniki przerobić w produkt o wiele bardziej wartościowy. Będą to naleśniki orkiszowe z mnóstwem apetycznych i zdrowych dodatków.
Robimy ciasto:
Zazwyczaj wygląda to tak:
biała mąka
mleko
jajka
olej
My wymienimy: mąkę białą na mąkę orkiszową, lub pszenną pełnoziarnistą, ewentualnie możemy zrobić pół na pół (orkiszowa + pełnoziarnista). Dzięki temu zabiegowi, skacze nam ilość błonnika oraz ilość składników mineralnych i witamin.
Farszem zazwyczaj jest ser z cukrem lub dżem (nierzadko wysokosłodzony).
My do farszu wykorzystamy twaróg + suszone owoce (daktyle) + cynamon + 1-2 łyżeczki miodu.
Cukier to puste kalorie – oprócz cukrów prostych nie dostarcza nam nic pozytywnego. Użycie daktyli, spowodowało pojawienie się w daniu błonnika, potasu, wapnia, fosforu, magnezu oraz witamin.
Ale dla nas to jeszcze mało!! Podwyższamy dalej wartość odżywczą naleśników orkiszowych. Na potrawę nakładamy mus z mrożonych truskawek (mrożenie w niewielkim stopniu zmienia wartość odżywczą owoców, w związku z czym truskawki dostarczą nam sporej dawki witamin). Do tego naleśniki zaserwujemy z odrobiną bitej śmietany (dziecko bowiem ma trochę większe zapotrzebowanie na tłuszcz niż osoba dorosła – tylko pamiętamy o umiarze – „śmietanowy kleks” to aż za dość).
Bitą śmietanę posypujemy płatkami migdałowymi, czyli kopalnią tak zwanych „dobrych tłuszczów” (jedno- i wielonienasyconych), ale na tym nie koniec, bo migdały to również spora doza potasu, wapnia, magnezu, czy witaminy E.
I tym sposobem uzyskujemy tzw. „super food”.
Chcesz mieć dobrze odżywione dziecko?! Patrz na jakość jedzenia a nie na jego ilość.
Nie da się ukryć, że nasze superowe naleśniki orkiszowe to był szał wczorajszego popołudnia – krótkotrwały, bo zniknęły w mgnieniu oka.
Odpowiedz