Jeśli wyczerpaliście pomysły na owocowe kompozycje koktajlowe, a Wasze dzieci więcej uwagi poświęcają kolorowej słomce niż zawartości szklanki, a to znak, że trzeba obudzić kreatywność i na nowo zaimponować swoim małym pracodawcom 🙂
Kiedy rodzą się takie dylematy, z pomocą przychodzimy MY 🙂
Dzisiejsza propozycja: prawdziwie owocowa galaretka!
Skoro dzisiaj za sterami Marika to znaczy, że przepis nie wymaga umiejętności master chefa (czytaj: jest łatwy i przyjemny, a efekt końcowy sugeruje, że chociaż po części wiesz, co robisz w kuchni 😉 )
Jako substancji żelującej użyłam agaru.
Dlaczego?
Bo ta „chińska trawa” nie zakwasza organizmu, jest wartościowym źródłem żelaza i jodu, a w medycynie chińskiej jest ceniony ze względu na swoje właściwości oczyszczające z toksyn.
Z praktycznego punktu widzenia : żeluje silniej niż żelatyna, tężeje w temperaturze pokojowej i zetnie się nawet z kiwi 🙂
Jeśli chcecie stosować agar, pamiętajcie, że w odróżnieniu od żelatyny rozpuszczony musi dobrze zagotować, przez 5-10 min.
Wracając do przepisu…
Do swoich galaretek zużyłam:
1 kg truskawek (no może trochę mniej – straty związane z wyjadaniem przy obieraniu :))
3 dojrzałe banany (wiecie, że te z brązowymi plamami zawierają więcej antyoksydantów niż żółte?! )
Sposób przygotowania: Owoce zmiksować, zagotować. Do gotującego się musu dodać dwie płaskie łyżki agaru. Uwaga! W tym czasie musicie całość intensywnie mieszać, najlepiej przez kolejne 5-10 minut, bo agar lubi przywierać – wierzcie mi na słowo:)
Następnie przelewamy masę w dowolne formy i studzimy –w temperaturze pokojowej lub w lodówce (niska temperatura przyspieszy proces żelowania).
A później to już można tylko jeść! 🙂
Odpowiedz