Kiedyś pomidory czy ogórki spożywało się w określonych miesiącach roku. Dziś większością warzyw możemy cieszyć się niemal cały rok. Czy jednak mamy się z czego radować? Może wyglądają podobnie i kuszą paletą barw, ale zapachem i smakiem zazwyczaj nie grzeszą. Mają za to sporo innych grzechów – ten główny to zawartość dużej ilości azotanów, która dla nas jest szkodliwa (to efekt silnego nawożenia).
Co robić by jak najmniej truć się zimową i nowalijkową trutką? Przede wszystkim zadbać zawczasu o zapasy na zimę – tu świetnie sprawdzają się przetwory i mrożonki. Jeśli nie mamy czasu czy ochoty magazynować jedzenia w ten sposób, możemy kupić już gotowe słoiki (koniecznie sprawdzając skład i wybierając co lepsze). Należy też pamiętać, że zimą czy wczesną wiosną lepiej zakupić mrożone warzywa niż te świeże.
Jeśli kupujemy sałatę dobrze jest ją wcześniej wymoczyć w zimnej wodzie, gdyż woda wypłucze pewną część azotanów (samo opłukanie jest zdecydowanie mniej efektywne)
Jeśli chodzi o nowalijki kuszą i to mocno. Ja sama jestem niesamowicie spragniona szczypiorku – była bym go w stanie jeść teraz pęczkami (no dobra – taki żart, ale mam na niego chcice codziennie). Oczywiście idąc na plac targowy nie sposób przejść obok nowalijek obojętnie, warto jednak pamiętać o umiarze.
Na nieograniczone spożywanie ogórków, pomidorów czy innych dóbr z rolniczych poletek poczekajmy do później wiosny i lata – wtedy bez wyrzutów będziemy mogli się zajadać nimi kilogramami. A teraz kupujmy na tzw. „smaczek”. Możemy zabrać na zakupy dziecko, pokazując mu jak na straganach jest kolorowo – niech wie, że warzywa moga być atrakcyjne w różny sposób.
Na co dzień nie zapominajmy, że podstawą naszej diety powinny być właśnie warzywa i owoce (z naciskiem na warzywa) – możecie to sprawdzić na piramidzie żywienia. Serwujmy je do każdego posiłku, zmieniając niechlubną statystykę, według której większość Polaków je warzyw jak na lekarstwo (co jest paradoksem, bo lekarstw często jemy zdecydowanie więcej niż warzyw – to mówi samo za siebie).
Odpowiedz