Drogi czytelniku!
Jeśli dałeś się zwabić ponętnymi obietnicami i na tej stronie szukasz CUDU to niestety muszę Cię zasmucić, ale padłeś ofiarą mojej intrygi.
Zanim jednak z hukiem zamkniesz okienko przeglądarki daj szansę Dylematce – to nic nie kosztuje:)
Pozwól, że nie będę nalegać, nakłaniać, przymuszać ani stosować innej formy przemocy werbalnej.
Po prostu powiem, jak jest – jako teoretyk i praktyk.
Dieta cud to mit.
Idealna dieta jest szyta na miarę.
Jest, jak najlepszy ciuch w szafie – kolor odzwierciedla Twój gust, rozmiar idealnie układa się na ciele i czujesz się w nim tak swobodnie, że nie chcesz go zdejmować.
Przypomnij sobie, jak długo szukałeś swojego ulubionego stroju – czy od razu pasował jak ulał czy znalazłeś go w pierwszym lepszym sklepie?
Tak samo jest z dietą.
Nie zadziała zaraz po ściągnięciu na dysk komputera czy przyklejeniu na lodówkę wycinaka z gazety.
Skoro każdy z nas jest inny i ten indywidualizm jest tym, co czyni nas wyjątkowymi to dlaczego chcesz wierzyć, że jeden model żywienia jest dobry dla wszystkich?
Twórcy bajecznie skutecznych planów żywieniowych licytują się na kilogramy kosztem zdrowia Klienta- w myśl zasady, że w odchudzaniu zwycięża ten co najwięcej traci.
Jeśli ktoś obiecuje utratę 10 kg w tydzień (i nie zastrzega sobie prawa do odcięcia Ci dowolnej kończyny, żeby osiągnąć ten rezultat) to powinno wzbudzić Twoją czujność.
Jeśli do wykupionej diety oferują tyle gratisów, że zastanawiasz się czy trafiłeś na stronę o odchudzaniu czy do zakupów w Tele Mango to wiedz, że coś się dzieje.
Jeśli cudowny specyfik na odchudzanie wydłuża jeszcze męskie przyrodzenie, a kobietom wypełnia miseczki biustonosza to lepiej miej się na baczności.
Może zamiast szukać zaginionej Atlantydy tzn. diety cud zaczniesz po prostu zdrowo jeść?
Wsłuchaj się w swoje ciało – ono najlepiej wie, co dla niego dobre 🙂
To nie takie trudne!
Odpowiedz