Okiem ekspertów

Samodzielność

Samodzielność – dlaczego warto na nią pozwalać ?

Rodzi się człowiek – wyczekiwany, wymuskany, idealny.

Choć bywa też inaczej, gdy to przewrotny los decyduje za nas, że czas zmierzyć się z nieznanym wyzwaniem – rodzicielstwem.

2013-11-15-18-20-58-23

Bez względu na genezę skutek jest jednakowy – na świat przychodzi nowy obywatel, a wraz z nim pojawiają się nowe obowiązki.

Początki bywają niełatwe. Nowo narodzony członek rodziny jest bardzo absorbujący, więc wszystkie siły koncentrujemy na zaspakajaniu jego potrzeb. Jest to rzecz zupełnie naturalna. Opieka nad takim małym człowiek wymaga dużych nakładów energii – do przeżycia potrzebne jest nie tylko pożywienie, ale również miłość i poczucie bezpieczeństwa. I o ile w przypadku noworodka nikogo nie dziwi to mocne zaangażowanie rodziców tak w przypadku dzieci przedszkolnych nadopiekuńczość żywicieli bywa niebezpieczna.

2014-01-03-18-05-45-30

Od samego początku powinniśmy sobie zdawać sprawę, że wychowujemy istotę autonomiczną, która do prawidłowego rozwoju potrzebuje kontrolowanej swobody i niezależności.

Nie każdy wie, że pierwsze symptomy niepodległości pojawiają się już u niemowlęcia, który w swoim języku próbuje powiedzieć opiekunom, że jest mu niewygodnie, chce spać lub jest znudzony.

Im dalej w las tym gorzej 🙂 Samodzielność rozwija się etapowo, przyjmując coraz wyższe formy.

Roczne dziecko ma większe pole manewru i swoją niezależność testuje przy nauce chodzenia czy jedzeniu.  Dwulatek zyskuje umiejętność nazwania własnej odrębności – zna swoje imię, a ulubione zabawki występują często w towarzystwie przymiotników dzierżawczych (mój, moja). Psychoanalitycy twierdzą, że w 3 roku życia  ostatecznie kształtują się podwaliny przyszłej osobowości. Dziecko uświadamia sobie, że jest istotą autonomiczną i niezależną, a co za tym idzie narasta w nim potrzeba do testowania swojej samodzielności – i na te próby musimy mu pozwolić.

2015-05-25-12-09-25-86

Dlaczego to takie ważne?

Jako rodzice musimy walczyć z nieokiełznaną chęcią do upraszczania świata dla naszych dzieci. Z miłości wyręczamy i odciążamy. Zaczynamy od kontrolowania czynności samoobsługowych („Daj, założę Tobie te rajstopy”) nierzadko kończąc na ingerowaniu w relacje z rówieśnikami („  Zadzwonię do Twojej koleżanki i wszystko z nią wyjaśnię).

I kto by się spodziewał, że wyświadczamy tym samym niedźwiedzią przysługę naszym pociechom?

Bo wychowywać to nie znaczy stwarzać raj na ziemi – wychowywanie to pozwalanie na zmaganie się z problemami, szukanie własnych rozwiązań, uczenie się na błędach i ponoszenie konsekwencji własnych działań. Rolą rodzica nie jest uzależnianie dziecka od jego pomocy tylko wzmacnianie poczucia własnej wartości poprzez możliwość samodzielnego działania.

2014-06-07-17-11-47-113

Od czego zacząć?

Od dawania wyboru (np. przy robieniu śniadania),

szanowania poglądów (np. faktycznie te rajstopy w paski pasują do nakrapianej spódniczki),

wyznaczania małych zadań (np. zanieś, proszę, swój talerzyk do kuchni)

i akceptowania nieszablonowych rozwiązań (np. Chcesz zjeść zupę widelcem? Możesz spróbować).

Te wszystkie, wydawałoby się niepozorne doświadczenia pomagają budować wysoką samoocenę, własną niezależność, umiejętność radzenia sobie z trudnościami losu.

Ale nader wszystko samodzielność jest źródłem niepohamowanej radości 🙂

I chyba nic nie będzie lepszym zwieńczeniem tego artykułu, jak słowa Korczaka:

„Jeśli umiecie diagnozować radość dziecka i jej natężenie, musicie dostrzec, że najwyższa jest radość pokonanej trudności, osiągniętego celu, odkrytej tajemnicy – radość triumfu i szczęście samodzielności, opanowania, władania”

 

 

 

 

 

 

 

 

Odpowiedz