Okiem ekspertów

Otyłość – profilaktyka u dzieci, czy leczenie dorosłych? Co nam się opłaca?

Otyłość to choroba. Otyłość wśród dzieci to duży problem, który ciągle rośnie i niestety na razie w Polsce nie szuka się sposobu na jej profilaktykę. Znajdują się miliardy na leczenie otyłych dorosłych, nie ma miejsca by pomyśleć, jak temu zapobiec.

Dlaczego mamy problem z otyłością?

Przyczyny są złożone.

  • żywienie w 3 pierwszych latach życia

Często już w pierwszych chwilach po narodzinach dziecka zaczyna się pod górkę. Dziecko płacze, czyli jest głodne… Jeśli nie umie ssać z piersi niestety w wieli szpitalach mama otrzymuje pomoc w postaci butli z mlekiem modyfikowanym. Doradca laktacyjny służący realnym wsparciem nadal nie jest standardem. Później nawet jeśli mama zacznie karmić, często dokarmia butlą, bo „pewnie nie mam wystarczająco dużo mleka”. Karmienie butelką z miarką, a jeśli widać ile mleka jest, łatwiej o presję, ile dziecko powinno wyduldać przy jednym posiedzeniu. Jak zauważamy, karmienie responsywne (w odpowiedzi na potrzeby dziecka) jest lepiej zachowywane przy karmieniu piersią.

Ważenie noworodków, niemowląt…. I niech raz dziecko przybierze mniej, zaraz zaczyna się alarm, bo pewnie trzeba dokarmić. Dla mamy stres, czy aby na pewno robi dobrze karmiąc wyłącznie piersią?

Później przychodzi czas na rozszerzanie diety – później powinno nastąpić w okolicach końca 6-go miesiąca w zależności od gotowości dziecka, ale wielokrotnie zaczyna się wcześniej, bo przecież kaszki i słoiczki są od 4-go miesiąca…

  • dostępność produktów dla niemowląt od 4-go miesiąca życia

Niestety dostępność wygodnych produktów przeznaczonych dla dzieci i ich wszechobecna reklama robi swoje… Mogłaby to być świetna pomoc dla rodziców, ale jest ale… Po pierwsze rozszerzanie diety powinno się zacząć wtedy, kiedy maluszek jest na to gotowy, a zaczyna się często, kiedy można już dodać do butelki „kaszki na dobranoc”.

Jakość produktów dla niemowląt pozostawia często wiele do życzenia. O ile słoiczki z zupkami i obiadkami rzeczywiście nie są solone i są wygodne to mają inne wady. O tym czy lepiej gotować samemu, czy kupować słoiczki już pisałam, ale przy kaszkach dopiero zaczyna się kłopot. Większość z nich jest słodzona i niestety nie jest to zabronione. Pomijając fakt marnego i często pozornego urozmaicenia, jest w nich dużo cukru. Występują też bez cukru, ale trzeba się ich naszukać i to raczej w większym sklepie w dużym mieście. W małych sklepikach w mniejszym miejscowościach kaszki bez cukru są często niedostępne, poza tym są znacznie droższe, więc nie są pierwszym wyborem. W ten sposób już 4 miesięczne niemowlęta uzależniamy od mocno słodkiego smaku (bardziej słodkiego, niż mleko matki).

  • nawyki żywieniowe

I zaczynamy kształtować nawyki żywieniowe dziecka. Im dziecko starsze, tym często gorzej. Do roczku przynajmniej staramy się ograniczyć cukier i sól, później… przecież kiedyś i tak spróbuje i zaczynamy podawać coraz więcej niezdrowych produktów.

Na urodzinach żelki, cukierki. Na pocieszenie lizak. Za odwagę u lekarza, w przedszkolu kolejny cukier…ek. Obiad w restauracji – jeśli chcemy wybrać z „menu dla dzieci” ciężko o coś innego niż naleśniki z nutellą lub smażone frytki ze smażoną panierką i odrobiną kurczaka w środku. Czyli super świetny czas z rodzicami dziecku kojarzy się jednoznacznie. I kupujemy, bo dziecko lubi, zje i będzie spokój.

  • produkty dostępne w sklepach

Płatki „dla dzieci”., jogurty „dla dzieci” – nawet chcąc wybrać coś zdrowego napotykamy na przeszkody. Bo płatki owsiane nie mają opakowania dla dzieci w przeciwieństwie do cukrowych wynalazków. Podobnie jak jogurty naturalne. Ba… nawet w „wodzie” dla dzieci można znaleźć kilka łyżeczek cukru!

Hitem jest jednak napój kakaowy… 80% cukru! Niestety w Polsce takie praktyki ie są zakazane. Można pokazywać wielką czcionką wpływ na pamięć i uczenie się, nawet jeśli to bzdura, a cukier ukryć z tyłu, drobną czcionką w składzie.

  • reklama

Dzieci oglądają telewizję i chcą te fajne misiowe, kolorowe produkty. Spotkałam dzieci, które zdaniem rodziców nie jedzą owoców, ale mus z konkretnej tubki w każdej ilości. Tym sposobem rodzice też zaczynają wybierać „witaminki” w bardziej dostępnej dla dziecka formie.

  • przekonania dorosłych

Kto kupi dziecku jogurt naturalny? Te kolorowe, czy też czekoladowe to oczywiście. Gorzka czekolada dla dziecka? Nie, pierwszym wyborem będzie jajko. Niestety rodzice szybko zaczynają dokonywać takich wyborów.

  • nie widzimy problemu dopóki nie jest na prawdę duży

Dzieci jedzą śmieci i tak rosną. W wieku przedszkolnym dzieci dużo się ruszają i przynajmniej przez czas spędzony w przedszkolu jedzą regularnie i posiłki są, a przynajmniej powinny być zdrowe 🙂 Im starsze dziecko tym trudniej. Jeśli do czasu szkoły nie nauczyło się jak powinno się jeść i czym jest odżywianie się, zdrowe przekąski nie stały się jego nawykiem będzie trudniej. W szkole dziecko już coraz więcej samodzielnie decyduje. Do tego zamiast super śniadaniówki często otrzymuje po prostu kasę.

Otyłe dziecko to najczęściej otyły dorosły

Nawyki żywieniowe zostają i nam towarzyszą. Częste smażenie, jedzenie w biegu – byle gdzie i byle co, tu nie ma czasu na odżywienie, a jedynie zapchanie się. Niestety pediatrzy nieczęsto zauważają problem z nadmierną masą ciała, rzadko jest to powód do konsultacji, a jeśli już, dziecko nie jest kierowane do dietetyka, ale rodzic dostaje zalecenie, że dziecko powinno schudnąć, zero słodyczy….

Porady dietetyczne nie są finansowane z NFZ. Zresztą, jak usłyszałam na Warszawskim forum żywieniowym od lekarzy, nie ma takiej potrzeby. Co taki dietetyk mógłby zrobić? W dodatku dietetykiem może się każdy w internecie okrzyknąć. Niestety takie stanowisko często słychać i tylko część lekarzy uważa dietetyka za niezbędnego w swoim zespole.

W prezentacji przygotowanej przez Fundację My Pacjenci widać wyraźnie, że zapobieganie otyłości u dzieci opłaca nam się znacznie bardziej, niż leczenie otyłości i jej następstw u dorosłych.

Wystarczy wspomnieć kilka liczb, dużych liczb… Koszty bezpośrednie otyłości w Polsce w 2008 roku wyniosły 8,15-12,2 miliardów USD, koszty pośrednie 42 miliardy. Koszt prewencji u dzieci osiągany dzięki poradom dietetycznym dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci oraz w wymaganych przypadkach interwencji dietetycznej wg wyliczeń Fundacji My Pacjenci wyniósłby w granicach 26 milinów, maksymalnie 43 miliony.

Opłaca się edukować, opłaca się profilaktyka otyłości. Niestety w Polsce do tej pory niewiele się dzieje w tej kwestii. Jedyne co zostało wprowadzone to głośne rozporządzenie Ministra Zdrowia o żywieniu placówkach oświatowych z 2015 roku jeszcze głośniej zmienione przez nową ekipę rządzącą w 2016 roku.

Rozporządzenie było wprowadzone na hura i niestety spotkało się ze sprzeciwem, dodatkowo rozdmuchanym przez media. Zabrakło czasu, edukacji, wsparcia dla intendentów, ale był to duży krok naprzód. Przede wszystkim zaczęło się mówić z zdrowiu dzieci, producenci zaczęli zmieniać składy produktów, by dostosować je do nowych wymagań i zaczęło się dziać… ale nowe rządy szybko zmieniły rozporządzenie wycofując większość dobrych zaleceń.

Myślę, że gdyby w Polsce ktoś pomyślał o wprowadzeniu podatków od wysokosłodzonych napojów, czy innych niezdrowych produktów, zaraz podniosłyby się głosy że to ograniczenie wolności! Już po Rozporządzeniu o żywieniu zbiorowym podniosły się głosy, że dziecko ma prawo kupić sobie drożdżówkę i kolorowy cukrowy napój, bo żyjemy w wolnym kraju. Nie mówiąc już o producentach żywności.

Niestety jak przyjdzie co do czego, każdy chce być bezpłatnie leczony z następstw otyłości. Otyłość w Polsce wciąż nie jest postrzegana jako choroba. To raczej problem ze znalezieniem odpowiedniego ubrania niż choroba. Cukrzyca typu II, choroby układu krążenia i wiele innych mających bezpośredni związek ze stylem życia i masą ciała to już co innego.


Odpowiedz